ofiar dla pięknych oczu, lecz — złamać sobie dla nich życia nie myślał.
Ślady tych dawnych przygód żywota były tak zręcznie zatarte, iż z nich nic nie pozostawało. A sztuką to jest niepospolitą uwolnić się od brzemienia przeszłości, które ciąży często do zgonu... Baron St. Foix był zupełnie swobodnym.
Byli ludzie, którzy utrzymywali że baron niegdyś miał żonę, ale historya tego małżeństwa była tak ciemną i mistyczną, iż można ją było za bajkę poczytać. Po tej omyłce — jeżeli ją popełnił — nie myślał się już żenić wcale.
Bratowa, bas bleu, była gospodynią jego domu, nie zawadzającą mu i umiejącą się do jego trybu życia i obyczaju zastosować. St. Foix uchodził za znawcę dzieł artystycznych, grał na fortepianie straszliwie i liczono go do dylletantów. Mówiono, że niegdyś śpiewał, a kochał się w muzyce zapamiętale, chociaż prawił o niej czasem rzeczy osłupiające. Literatura nie była mu obcą, a uczoność bratowej nie dała mu jej zaniedbać.
Przy wielu dworach niemieckich sprawując różne funkcye dyplomatyczne od lat wielu, częstokroć zastępując posłów — było to wielce oryginalnem — baron wcale się nie uczył i nie rozumiał po niemiecku.
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/196
Ta strona została uwierzytelniona.
192