Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.
203

bliżej mieli ochotę... Były wyjątki — ale reguła ogólna, ignorowanie tego co nie wasze.
Z pewną dumą, złagodzoną tylko obowiązkami gospodyni, p. de St. Foix odpowiedziała:
— Masz hrabio trochę słuszności, tak, starczyliśmy sobie, nie potrzebując się zapożyczać u obcych. Byliśmy tak bogaci dotąd, że się u nas narody inne żywiły, i na wzór nasz urabiały...
Stojący blisko baron podszedł, zasłyszawszy co mówiono i wtrącił żywo:
— Widzę że tu idzie o honor Francyi, muszę stanąć w jej obronie. Bądźcie sprawiedliwi, panie hrabio. Oskarżacie nas żeśmy lekceważyli wszystko obce, ależ to — obce, było tylko przerobieniem, często popsuciem tego co u nas pożyczono! Moda, teatr, literatura, obyczaj, aż do kuchni, szło od nas na świat cały, i idzie dotąd...
Mieliżeśmy wyrób własny, odkupywać nazad, pod stęplem nowym?
Bongi słuchając uśmiechał się łagodnie. Rolina nie tracąc czasu i rzucając po salonie oczyma, rada była że mogła nie brać zbyt czynnego udziału w rozmowie, bo poważny jej sąsiad, wiele jej zwykłej śmiałości odejmował.
— Nie będę się sprzeczał z wami — odpowiedział hrabia — chociaż jako włoch i spadko-