ło widzieć coś tak doskonałego w naturze, a i sztuka nie tworzy często ideałów podobnych.
Oddawna dla napojenia się widokiem tej jej piękności, pragnąłem zbliżyć się do pani. Z tą pięknością też — dodał ciszej — łączy się dla mnie psychologiczna zagadka...
Rolina zarumieniła się, nieco urażona tem wyznaniem. Nie wierzył więc w to żeby w duszy była równie piękną jak ciałem.
— Rozumiem — rzekła ostro — chciałbyś się pan hrabia przekonać, czy to co nazywasz pięknością nie jest szyldem zwodniczym? Nieprawdaż?
— Zanadto ostro wyraziłaś się pani — odparł włoch spokojnie. — Mam wiarę w to że natura nigdy nie kłamie i dlatego poznać panią chciałem. Nie posądzisz pani mnie o śmieszne jakieś marzenia, bom stary i zapewne starszy od jej ojca: — badam i patrzę aby się nauczyć, ale razem ze szczerą sympatyą i uczuciem życzliwem dla tego arcydzieła bożego, jakiem pani jesteś...
Grzeczny ten zwrot oblał rumieńcem twarz Roliny. Miałżeby natrętny starzec ją odgadnąć, i wszystko — wszystko wiedzieć co się działo w tajnikach jej serca i duszy?
Spojrzała nań prawie błagalnym wzrokiem i dodała półgłosem.
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/210
Ta strona została uwierzytelniona.
206