rękawiczki z całym regestrem guziczków, zapinających się mozolnie.
Wszystko to co na siebie brała Rolina, było z wielkim smakiem obmyślane, wytwornem i pańskiem się wydawało na oko. Niełatwo było dostrzedz w tem tysiąca drobnych fałszów i wybiegów, któremi ubóstwo posługiwać się musi, gdy chce rywalizować z dostatkiem i udawać to czem nie jest...
Ósma godzina biła na starym zegarze, gdy dziewczę zupełnie już do wyjazdu gotowe, ostatnim rzutem oka oceniwszy ubiór swój w zwierciedle, przypięło mały zegareczek do pasa, poprawiło kameę którą suknia spięta była, i — zmęczona, z ostrożnością, aby nie pomiąć stroju, siadła na krześle odpocząć.
Pani Balbina, która też potrzebowała spoczynku, opodal się nieco umieściła.
Służąca, która wróciła w czasie ubierania, — a tej też sił się zdawało brakować — posprzątawszy trochę pozostałości toaletowe, wyszła lżej oddychając, że się raz ubieranie skończyło.
Balbina oka nie spuszczała z milczącego dziewczęcia, którego humor dosyć posępny, zdawał się niebardzo godzić z ubiorem i zabawą, na którą się wybierać musiała.
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.
18