ków jakiegoś uniewinnienia, zrzucenia następstw na upór Balbiny.
Mogłaż ścierpieć takie położenie! Nawykła być w domu pierwszą, teraz czując się zapomnianą i opuszczoną, nie śmiejąc powrócić do ojca, szlochała i jęczała, — napadały ją mdłości prawie przytomność odejmujące.
Tymczasem doktor się krzątał około pułkownika, któremu puszczenie krwi mało co pomogło.
On, Boehmowa i kucharka musieli go dźwigając na rękach, przenieść do łóżka. Lekarz nie odstępował. Pepi drżąca, w pokoju Balbiny klęczała przed obrazkiem, modliła się i płakała.
Cała noc przeszła tak w trwodze i ratowaniu rażonego, który żył jeszcze, ale stan jego wzbudzał największe obawy. Jakby lękając się zjawienia u łoża jego Roliny, Boehmowa drzwi od niej i salonu na klucz zamknęła.
Ona sama biegała na przemiany to do swej Pepi, którą gwałtem musiała położyć do łóżka, to do chorego.
O Rolinie nikt nie pomyślał.
Ranek zastał dom w tym stanie rozprzężenia, a stara sługa dopiero o brzasku przypomniawszy sobie panienkę, poszła dowiedzieć się co się z nią działo.
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/226
Ta strona została uwierzytelniona.
222