Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.
19

Wśród milczenia przerywanego tylko głuchym chodem zegara i turkotem wozów dolatującym z ulicy, w sąsiednim salonie dał się słyszeć chód powolny, przybliżył ostrożnie do drzwi, zapukano i męzki głos zapytał:
— Czy można?
Pani Balbina żywo się z krzesła podniosła i podeszła ku drzwiom, wołając głosem wesołym:
— Prosimy! dziś jesteśmy wcześnie gotowe...
Drzwi uchyliły się powoli, ostrożnie i do pokoju wszedł z pewną nieśmiałością, mężczyzna w mundurze, z kilku na piersiach krzyżami.
Był to człowiek już stary, z głową siwym, krótko ostrzyżonym włosem okrytą, twarzą mocno ogorzałą i całą jak jabłko pomarszczoną — ale dobrodusznego, spokojnego wyrazu. Maleńkie oczki piwne, wąsik podstrzyżony i zakręcony do góry, czoło niskie i pofałdowane, usta do zbytku szerokie i zapadłe, broda wystająca naprzód, fizyognomię tę czyniły niemal komiczną i do dziadka od orzechów podobną. Łagodność tylko i wypiętnowana na niej rezygnacya uszlachetniały ją nieco.
Pomimo wieku trzymał się sztywno, prosto, po żołniersku, choć w ruchach miał zarazem coś