Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/239

Ta strona została uwierzytelniona.
235

zaczerwienione ale płonące ogniem wielkie swe oczy czarne wlepiła w Bronisza, i obie ręce drżące wyciągnęła ku niemu.
— Stachu — zawołała głosem przerywanym łkaniem — oto masz przed sobą nieszczęśliwą sierotę... więcej niż sierotę, kobietę opuszczoną, zgubioną... bez wiary w sercu, bez nadziei, bez sposobu do życia, bez przyjaciół, bez rodziny... Stachu — ratuj mnie, tyś mi jeden pozostał!
Wzruszony, Bronisz przyklęknął przed nią:
— Ty wiesz — zawołał — że pierwszą w życiu cię kochałem i miłość ta będzie moją ostatnią. Mów, rozkazuj, co tylko jest w mocy mojej uczynię.
Rolina stała chwilę z oczyma wlepionemi w niego, całą siłę wzroku swego czarodziejskiego spotęgowała, aby swą ofiarę uczynić posłuszną.
— Potrzebaż abym ja ci powiedziała co masz czynić?
Zatrzymała się chwilę i ciągnęła dalej głosem łagodnym.
— Mam jednego ciebie, jednego ciebie kocham! Jestem twoją! bierz mnie, idźmy do ołtarza...
Bronisz wstał załamując ręce.
— Rolino! — zawołał — wiesz że ojcu słowo dałem, iż bez jego zezwolenia żenić się nie będę;