Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/246

Ta strona została uwierzytelniona.



X.

Przededniem już Rolina była na nogach, w głowie się jej paliło.
Od pogrzebu nie widziała prawie pani Boehm, nie domyślała się co ona zechce począć z sobą; obawiała się aby ją teraz nie porzuciła. Chociaż sąsiedztwo Pepi, którą czuła w domu, budziło jej gniew — gotową była ją znosić, aby nie pozostać samą.
Przedewszystkiem potrzeba było niepewność tę rozwiązać, postanowić coś, rozmówić się z nią.
Nie chciała sama iść do Balbiny, aby się tam z Pepi nie spotkać — pomyślawszy trochę kazała ją prosić do siebie.
Nim nadeszła, samo przypuszczenie że ta kobieta może odmówić jej, nie przyjść — zburzyło ją, żałowała już uczynionego kroku.
Lecz — Boehmowa, do czasu przynajmniej była jej potrzebną.