Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/251

Ta strona została uwierzytelniona.
247

Zamyślona weszła do salonu.
Ojciec powtarzał jej to tyle razy, że w zbiorach które po sobie zostawia, była fortuna, że jego rupiecie antykwarskie, co najmniej, na kilkadziesiąt tysięcy guldenów szacowane być mogły, iż Roliny pierwszą myślą było — natychmiast je spieniężyć. Zgadzało się to z wolą ojca. W ten sposób zapewnić sobie mogła coś więcej, nad tę małą pensyjkę, jakiej się córka pułkownika, do zamążpójścia spodziewała.
Ale czemże to wszystko było dla niej, która potrzebowała milionów, aby niemi fantazye swe i dumę zaspokoić mogła?
Jedenasta była przeszło gdy u drzwi zadzwoniono, a że sługa żadnych przeciwnych nie odebrała rozkazów, znając amerykanina jako pretendenta do panny i hojnego gościa, bez pytania wprowadziła go do salonu.
Zbladła na widok jego Rolina — nie spodziewała go się w tej chwili — jakiś fatalizm, przeznaczenie narzucało jej tego człowieka.
Ze wszystkich co się około niej kręcili, był jej najmniej miłym — czasem nieprzezwyciężony wstręt i obawę czuła gdy się zbliżał.
Powierzchowność miał, pomimo zbytniej elegancyi, odstręczającą; namiętny wyraz oczów je-