Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/258

Ta strona została uwierzytelniona.
254

razy kilka musiała oczyma go napomnieć, aby się zachował spokojniej.
Naostatek baron St. Foix, widząc że włocha nie przesiedzi, wstał i począł się żegnać. Bongi pozostał jeszcze mierząc oczyma niemego don Estebana, który zżymając ramionami, mrużąc oczy, nerwowo krzywiąc się, pocierając włosy, nie ruszał się z miejsca...
Hrabia zrozumiał iż gość ten czekać musi, zrezygnowany więc, raz jeszcze zaofiarowawszy usługi swe sierocie, dodając jej otuchy i męztwa, pośpieszył za baronem.
Don Esteban wstał także, jak gdyby za nimi miał wychodzić, ale była to teatralna fausse sortie, zobaczywszy się panem placu, rzucił kapelusz i zbliżył się do Roliny.
— Myślałem — zawołał ostrym głosem zniecierpliwiony — że tych nieznośnych nie przetrwam natrętów. W istocie masz pani aż do zbytku wielu troskliwych o siebie przyjaciół. Pomimo to ja sobie roszczę pierwsze do jej usług prawo.
Pozwolisz pani mówić z sobą otwarcie, choć to może dziś nie będzie właściwem, ale ja... czekać nie umiem.
Rolina wzrokiem mu tylko odpowiedziała. Im bardziej zdawała się zbliżać chwila stanow-