Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/263

Ta strona została uwierzytelniona.
259

sięga przed ołtarzem. Dziś nikt do tych ceremonij wagi nie przywiązuje.
O co pani chodzi? mogę na piśmie dać zobowiązanie...
Rolina przerwała nie dając mu dokończyć.
— Nie mówmy o tem, proszę.
Don Esteban zakąsił wargi i zdawał się niepewny co pocznie. Dosyć długo panowało milczenie, kilka razy spojrzeli na siebie, uspokoił się nieco amerykanin.
— Mam nadzieję — dodał — że pani się namyślisz, i że to nie będzie ostatniem jej słowem. Ja przynajmniej za ostateczny wyrok tego nie biorę.
Pułkownikówna miała mu przerwać, gdy wtrącił ze śmiechem wymuszonym i zimnym.
— Bądźcobądź ja się już uważam za jej narzeczonego! Nie chcę nic więcej słyszeć, o niczem wiedzieć! Nie dam się odpędzić!
Kończąc te słowa pochwycił ją za rękę gwałtownie i zdejmując z palca pierścień z wielkim soliterem, wcisnął go jej gwałtem prawie.
Rolina słabo się opierała.
Dokonawszy tego, jak tryumfujący przybrał weselszą twarz.
— A zatem — rzekł — narzeczonym jej od