Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/267

Ta strona została uwierzytelniona.
263

Któż policzy myśli jakie się jej snuły po głowie, wywoływane pierścieniem i rozpaczą. Przez cały dzień dręczyła się niemi.
Nazajutrz spodziewany był powtórnie dr. Hollender, którego zrana dnia tego przyjąć nie mogła.
Prawnik należał także do czcicieli, prawił jej słodycze, lubił jej towarzystwo, ale należał do tej kategoryi podrzędnej, na którą dumna pułkownikówna nie liczyła wcale. Miała ich tylu!
Teraz jednak potrzebując życzliwej pomocy jego, uśmiechać mu się i bardzo uprzejmą być musiała.
Dr. Hollender stawił się o godzinie naznaczonej.
Był to człowiek młody, przystojny, twarzy trochę pospolitej, ale życia pełen i bystrego umysłu. Rolina wiedziała że z nim otwartą być musiała, bo fałsz żadenby go nie uwiódł.
Prawnik, który czasu miał mało, jak wszyscy ludzie powołaniu swemu oddani szczerze — przyszedłszy, natychmiast zażądał papierów i wyjaśnień stanu interesów.
Rolina znajdowała się w dosyć przykrem położeniu. Nie wiedziała o niczem. Ojciec nie wta-