Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/271

Ta strona została uwierzytelniona.
267

Dr. Hollender spojrzał na nią ze współczuciem.
— Niema sposobu sprzeciwienia się temu — rzekł łagodnie. — Rzecz jest dokonana. Pułkownik za życia o to czynił starania i adoptował ją prawnie... Pani pozostawił cały spadek ruchomy...
— A! wolałabym była wyrzec się wszystkiego, a nie być tak upokorzoną — zakrzyknęło dumne dziewczę, rzucając się na krześle.
Dr. Hollender z zimną krwią przeczekał w milczeniu, pókiby pierwsze, najgwałtowniejsze nie przeszło wrażenie. Sama ona wkrótce opamiętała się, iż nie powinna była zdradzać się ze zbytnią boleścią i po chwili spytała głosem słabym, czy prawnik nie mógłby się podjąć spieniężenia ruchomości.
Chciała sprzedać wszystko, zabrać co jej pozostawało — uciekać!!! Sama nie wiedziała co zrobi.
Dr. Hollender gotów był ułatwić licytacyę starożytności, znał taksatorów, nie obce mu były formalności, lecz z mowy jego widać było że się nie wiele ze sprzedaży spodziewał. Nie ochłonąwszy jeszcze z gniewu Rolina, co prędzej wyswobodzić się, oddzielić chciała... pozbyć tej siostry jakiejś i Boehmowej, której czarną wyrzucała zdradę.