Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/275

Ta strona została uwierzytelniona.
271

sumę bardzo znaczną; żył co się zowie po pańsku, rachunki płacił jaknajregularniej, długów nie robił, i służącym dawał wspaniałe tryngeldy.
A chociaż tygodniowo opłacane wydatki hotelowe były wcale nie małe, nigdy się nie skarżył na nie, i nie kontrolował małych dopisków.
Nie szczędzono wcale; sekretarz i kamerdyner jedli i pili po pańsku. Sam Don Esteban nie wyjeżdżał nigdy inaczej jak powozem hotelowym, a używał go często. Woźnica dostawał na piwo.
Kupowano drobnych a niepotrzebnych rzeczy wiele, drogo i po największych magazynach, gdzie one są dwa razy droższe. Codzień się coś przywoziło od Kleina.
Ciekawość, nawet po hotelach, gdzie ten rodzaj świerzbu codziennie bywa łagodzony coraz nowem łechtaniem — ciekawość jest tak dalece w ludzkiej naturze, że jej nawet zmęczony pan Stephen ulegał.
Don Esteban obudzał ją w najwyższym stopniu w nim, i w zarządzie hotelu. Kto on był? co tu robił?
Spodziewano się o tem nieznacznie dowiedzieć od sekretarza, sztywnego anglika, lub od kamerdynera, który piwa pijał dużo i namiętnie.
Tymczasem ani jeden, ani drugi o panu