Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/282

Ta strona została uwierzytelniona.
278

coś iść na karb amerykańskiego pochodzenia, ale były rzeczy też zawikłane i ciemne.
Bongi czuł że się tam coś kryło, a wielkie tajemnice dają do myślenia że niema się z czem chwalić.
— Byłaby to rzecz okropna, gdyby to śliczne dziewczę miało paść ofiarą jakiego awanturnika... a człowiek ten na niego wygląda... Ale, pozory zwodzą. Hrabia zaczął śledzić i rozpytywać. Powiedziano mu o jakiejś misyi dyplomatycznej, o której głuche wieści chodziły.
Bongi poszedł na zwiady po kancelaryach poselstw, w których miał najlepsze stosunki; dostał się do ministerstwa spraw zagranicznych, w którem sam dawniej służył; — wszędzie ramionami ruszano gdy się odezwał o jakimś dyplomatycznym charakterze amerykanina. Naczelnik wydziału rozśmiał się klepiąc po ramieniu starego przyjaciela.
— Mój hrabio! — rzekł — żebyżeś ty mógł w taką niedorzeczność uwierzyć! Niema w tem sensu...
Hrabia odrazu miał toż samo przekonanie, lecz chciał dotrzeć do źródła i nie mieć sobie do wyrzucenia płochego sądu.
Zostawało pytanie: jeżeli nie był agentem