Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/284

Ta strona została uwierzytelniona.
280

wdzięczyć, wedle zwyczaju, wzajemnem zaproszeniem.
To uprzejme nadskakiwanie starego hrabiego, niepokoiło Don Estebana, bo go sobie wytłumaczyć nie umiał. Bongi nie lubił jeść i nie grał w karty.
Tak tedy jednego wieczoru hrabia zjawił się w Hotel Imperial, obiecując sobie pilno śledzić sposób życia zagadkowego człowieka, jego otoczenie i t. p. Don Esteban aby uniknąć towarzystwa we dwu, zaprosił na ten dzień barona St. Foix i kilka innych osób z wyższego świata, które przyjęły wezwanie dowiadując się iż Bongi być przyobiecał.
Lecz, były to po większej części owe brzoskwinie duże z plamkami, jeden wielkiego imienia stary namiętny gracz, który już parę sukcesyj puścił na zielonych stolikach; jeden magnat węgierski młody, sławny koniarz i hulaka, gorącej krwi, ekscentryk, zawsze gotowy do najszaleńszych zakładów i niemożliwych wybryków, którym świat się musiał dziwić a gazety pisać o nich; stary ex-bankier, zajęty teraz więcej grą za kulisami niż giełdową i t. p.
Włoch, który spodziewał się dnia tego nauczyć czegoś zbliżając poufalej do amerykanina,