lender starał się życzeniu jej zadość uczynić, oznaczono więc termin licytacyi bardzo blizki. W początku dla zmniejszenia kosztów wnoszono, aby sprzedaż odbyła się na miejscu, w domu na Wallnerstrasse, lecz pułkownikówna zgodzić się na to nie chciała. Nazbytby to obnażyło jej położenie i ubóstwo — obawiała się oczów ciekawych, języków złośliwych.
Spisano więc inwentarz naprędce, przeniesiono wszystko do najętej pustej sali, którą nastręczył dr. Hollender, ustawiono tak aby się to jaknajkorzystniej wydawać mogło.
Plakaty i dzienniki ogłosiły zawczasu dzień i godzinę.
Antykwaryusz i taksator, który spisując przedmioty ramionami ruszał, przewidując że sprzedaż może kosztów nie pokryć, bo nadzwyczaj mała ilość starożytności tych pewną wartość miała, a reszta była lub podejrzanej autentyczności albo źle zachowaną — czynił wszakże co mógł, aby zapobiedz stracie...
Jakież było zdumienie jego i licytującego, gdy o naznaczonej godzinie zaczęły się zjeżdżać powozy, wysiadać z nich ludzie gorąco się interesujący, a w końcu tłok się w sali zrobił, bo gdzie się ciekawi skupiają, tam i gawiedź płynąć musi.
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/291
Ta strona została uwierzytelniona.
287