Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/297

Ta strona została uwierzytelniona.
293

ubolewać nad swem sieroctwem, opuszczeniem, przyszłością... Nie przypuszczała jednak wcale, aby skargi te mogły ośmielić i poddać myśl, która się jej zdawała niemożliwą. Gdyby nawet kupiec był najbogatszym — zostać żoną kupca, kupcową — ona! — co marzyła przyszłość swą na wysokościach!!
Gospodarz starał się ją pocieszać. Po chwili jednak, pułkownikówna rzucała już oczyma na półki, zwróciła rozmowę na żałobę i to czego do niej potrzebować mogła.
P. Gerlach słuchał z uwagą, ale nie spieszył jakoś ze spełnieniem jej żądania. Dziwne myśli plątały mu się po głowie. Zapytał ją czy w Wiedniu ma pozostać i jak przyszłością rozporządzi.
— A! przyszłość! — odpowiedziała Rolina — któż jest jej panem, i kto ją przewidzieć może. Nie mówmy o niej, napełnia mnie trwogą...
Jakiś czas patrząc na nią, kupiec milczał.
Nie możesz się jej pani obawiać — rzekł powoli. — Ilużby to ludzi miało się za szczęśliwych, gdybyś im pani pozwoliła tą przyszłością się z nią podzielić!
Wielkie, zdumione oczy wlepiła w niego Rolina. Milczenie jej zdawało się go ośmielać. Pół