Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/304

Ta strona została uwierzytelniona.
300

jej dozwalało stanąć w salonach obok arystokracyi, miała wolę silną, — instynkt (jak się jej zdawało) niemylny.
Mogła czekać! Lecz jeśli amerykanin odpowiedziałby jej wymaganiom, dlaczegożby nie miała mu oddać ręki! Wstrętliwy, brzydki, był zarazem oryginalnym, a milijony, o których mówił, wiele mogły zagładzić.
Oczekiwała więc na niego, z mocnem postanowieniem nieustępowania ze swych warunków, ale razem zrezygnowana na przyjęcie jego ofiary. Namiętne przywiązanie dawało nadzieję że nim będzie kierować, zdolności umysłowe jeszcze to czyniły prawdopodobniejszem.
W parę dni zjawił się on na Wallnerstrasse.
Rolina rozprawiła się z nim otwarcie.
— Chcecie ręki mojej? — odezwała się — zgadzam się na oddanie jej wam, ale pod pewnemi warunkami. Do Ameryki nie mam jechać najmniejszej ochoty, ani się gdzieś zamknąć na pustyni. Musimy żyć w Wiedniu lub w Paryżu, na stopie waszemu majątkowi a moim upodobaniom odpowiedniej. Chcę podróżować, chcę żyć w świecie, chcę używać... Jestem spragnioną życia...