Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/308

Ta strona została uwierzytelniona.
304

Rollina słuchając badała go oczyma, twarzyczka jej stawała się coraz surowszą, brwi się ściągały.
— Tak — dodała z pewnym naciskiem — czekać na papiery mogę i gdzieindziej, lecz jeśli sądzicie że zmiana miejsca wpłynie na moje postanowienie...
Don Esteban ramionami zżymał.
— Dokądże chcielibyście abym się udała? — zapytała panna.
Ciężko jakoś przychodziło się zdobyć na jasne i stanowcze słowo amerykaninowi, gryzł wargi, spoglądał na nią...
— Mówiłem wam już — rzekł ociągając się i wahając — że ludzie mi przyznają tajemną misyę dyplomatyczną... Mogłoby coś podobnego w istocie, skłonić mnie do asystowania w Berlinie kongresowi, o którym słychać że się tam ma zebrać..
Amerykanin nie był pewnym jakie wrażenie wspomnienie Berlina uczyni na Rolinie... Miasto to nie słynęło nigdy z przyjemności życia i świetności, i byłaby się może skrzywiła usłyszawszy o niem, ale czarujący wyraz — kongres — wywołał na lice rumieniec i uśmiech...
Czytała i słyszała wiele o świetności wiedeńskiego kongresu, którego wspomnienie należy do