Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/309

Ta strona została uwierzytelniona.
305

tradycyj naddunajskiej stolicy; o tych balach z tysiąca nocy, zabawach, widowiskach, o parterze monarchów, o znakomitościach jakie on ściągał, o roli jaką piękności grały wśród dyplomatów i głów ukoronowanych.
Fantazya jej według tego wzoru roiła już przyszły kongres berliński — a siebie świecącą gwiazdą pierwszej wielkości na horyzoncie kosmopolitycznych konstellacyj, sławną, ubóstwianą, wielbiona... Serce jej bić zaczęło mocno...
— Do Berlina! — przerwała — mam jechać do Berlina?? Na pewno??
Amerykanin zdziwił się i powolności tej i rozradowaniu — ostygł nieco.
— Tak, byćby to mogło — odparł — lecz...
— A czemużby być nie miało, jeżeli wam to jest dogodnem? Ja — rzekła z powolnością dotąd niebywałą — zastosuję się do waszego życzenia.
Don Esteban podziękował ukłonem zimnym.
— Dotąd, ja sam nie wiem jeszcze, do czego mnie zmuszą interesa — rzekł wahając się — nie wiem nawet kiedy jadę. Spadnie to jak piorun. Telegram może zmusić do wyjazdu w godzin kilka. Zapewne z podróży uwiadomię was,