Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/316

Ta strona została uwierzytelniona.
312

Rozstać się, i dla was i dla mnie byłoby niedogodnem — sądzę, że opuścić mnie nie zechcecie?
Pytanie zdziwiło Boehmową, popatrzyła na nią!
— Dlaczego mnie o to pytacie?
— Bo, na wszelki wypadek, chcę być pewną przyszłości — mówiła pułkownikówna. — Dałam wam do zrozumienia i — domyślacie się tego sami łatwo — bo wam wiele mówić nie potrzeba, że wychodzę za mąż, za...
— Don Estebana, amerykanina czy hiszpana — dokończyła Boehmowa.
Powinszowałabym wam tego, mimo że mężczyzna nie ładny, gdybyśmy o nim coś więcej wiedzieć mogli nad to, że do europejczyka niepodobny...
— A! a! rozśmiała się pułkownikówna. — Spuśćcie się na mnie. Znasz mnie Balbino. Zakochana nie jestem, ani zaślepiona. Idę za niego bo ma miliony, bądź więc pewna że się obrachuję.
Balbina skrzywiła usta, jakby nie zbyt pewną tego była.
— Jest moim narzeczonym — mówiła dalej Rolina — ale ślub musi być odroczony dla papie-