łożenie narazić mogło biedne, wątłe, bojaźliwe dziecię.
Uradowała się i zlękła...
— Nie obawiajcie się niczego! — myśl jej odgadując poczęła Rolina. — Byłam dla Pepi niedobrą, do tego się przyznaję, ale gdy raz wola nieboszczyka ojca wskazuje mi siostry obowiązki, spełnić je potrafię.
— Zdaje mi się — wyjąknęła Boehmowa — że cię to chyba wiele kosztować będzie.
— A! nic! nic! — żywo podchwyciła pułkównikówna. — Znasz mnie dobrze boś mnie wychowała; mówiłaś zawsze że ja nie mam serca. Ja je mam, ale nad niem panuje głowa — wola. Co postanowię tego dokonam.
Podała jej rękę.
— A zatem, zawrzyjmy przymierze wiekuiste, zapomnijmy przeszłości.
Zawachawszy się nieco Boehmowa wyciągnęła rękę i odezwała się głosem wzruszonym.
— A! Rolinko moja! na pamięć ojca, na wszystko cię zaklinam, bądź dobrą dla tego biednego dziecka!
— Będę dla niej siostrą! — rzekła wstając Rolina. — Idź, proszę, przygotuj ją. Przyjdę za
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/318
Ta strona została uwierzytelniona.
314