Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/325

Ta strona została uwierzytelniona.
321

Rolina nieznacznie ocierała je, umywała, doznając jakiegoś obrzydzenia, jakby od dotknięcia gadu.
Były to symptomata groźne, któreby każdą inną kobietę skłoniły do zerwania z człowiekiem mającym z nią być skutym na wieki. Rolina ofiarę tę uznawała konieczną — cel byt dla niej wszystkiem.
— Los mnie zmusza do tego — mówiła do siebie. — Po ślubie będę panią, nie dam mu się zamordowywać temi czułościami obrzydliwemi.
Im namiętniejszym okazywał się Don Esteban, a był nim do najwyższego stopnia i namiętność jego coś w sobie zwierzęcego miała, tem Rolina wstręt większy czuła.
Usiłowała się przezwyciężyć napróżno.
Dawniej — uścisk ręki Stacha, zbliżenie się do niego, czyniło na niej wrażenie błogie; choć na bardzo krótko, wzruszoną była... Chłód jej roztapiał się w marzeniu jakiemś... Czułość Don Estebana gniew w niej tylko wywoływała i wstręty...
Ażeby zapomnieć o tych udręczeniach, z których się nawet przed Boehmową wyspowiadać nie mogła: Rolina zajmowała się siostrą, wybiegała z nią na przechadzki, szukała rozrywek, ale wszystko to niepokoju, przeczuć, czarnych myśli rozproszyć nie mogło.