cznem. Widywano je u mnie, a nie chcę aby wiedziano gdzie złożone zostało. Idzie mi o to.
Mówił prędko, słowy przerywanemi, które go dławiły; schwycił rękę Roliny, zaczął ją całować namiętnie, zbliżył się, przycisnął ją do piersi. Musiała tę napaść nieco pohamować, tak była gwałtowną.
Zdawał się na pół obłąkanym.
Siadł potem na chwilę, ocierając czoło, oddychając ciężko.
W kamienicy zadzwonił ktoś na drągiem piętrze; Don Esteban posłyszawszy dzwonek, zerwał się przerażony.
Rolina spoglądała nań, sama też przelękła i nieprzyjemnie zdziwiona, Mógłże się on obawiać czego?
Była w tem tajemnica, której duma jej nie znosiła.
W tem Don Esteban spojrzawszy na zegarek zaczął się żegnać.
— Polecam pani depozyt — rzekł już w progu. Odprowadziła go do drzwi, zniknął.
Wkrótce potem turkot powozu oznajmił że odjechał.
Powróciwszy do salonu, pomimo nieprzyjem-
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/328
Ta strona została uwierzytelniona.
324