Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.
29

glądając na zegar — chociaż nigdy za nic ręczyć nie można... Dziewiąta blisko!
Gdy to mówiła, pułkownik wkładający rękawiczki pokazał się w progu.
— Jedziemy! — rzekł — okryj się proszę, dobrze. Weź co ciepłego, ażebyś się w powrocie, zgrzana, nie zaziębiła. Mamy odwilż wprawdzie, ale powietrze jest przejmujące.
Pomimo niezbyt wielkiej czułości, jaką starsza pani okazywała swej wychowanicy — poruszyła się z wielką troskliwością do ubrania jej i zabezpieczenia od zimna.
Starania te, kapryśne dziewczę przyjmowało nie okazując najmniejszej wdzięczności, z niechęcią raczej, jak dań należną, znajdując je niedosyć zręcznemi, — odpychając opryskliwie.
Ojciec, pani Balbina, sługa, skupiło się wszystko w chwili odjazdu, musiało krzątać, pomagać, zabiegać około pięknej a obojętnej królowej.
Pani Balbina idąc za pułkownikiem przeprowadziła ją do drzwi. W progu gdy Rolina już ze wschodów schodziła, stary pułkownik odwrócił się do uśmiechającej mu Balbiny i ukradkiem; nieznacznie, w twarz ją pocałował...
Okiem pełnem odrazy i wzgardy z wierz-