Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/330

Ta strona została uwierzytelniona.
326

der. — Jednego dnia popełniono dwie ogromne i nadzwyczaj zuchwałe kradzieże, możnaby powiedzieć rabunki, ale do nich nie siłą tylko oszustwem się posłużono.
— Gdzie? jakie?
— U bankiera N., na Grabenie, za fałszywym wekslem z Londynu, pochwycił jakiś oszust półtorakroć sto tysięcy guldenów, i tegoż samego dnia u jubilera na Ringu, nadzwyczaj zręcznie wyłudzono kosztowny naszyjnik brylantowy ze szmaragdami, ceniony na kilkadziesiąt tysięcy. Prawdopodobnie obie te sprawki są dziełem jednego człowieka.
Policya, telegrafy, wszystko w ruchu... niema śladu.
— O niczem dotąd nie słyszałam — odpowiedziała spokojnie Rolina — ale my same mieszkamy, ja często wychodzę z Pepi, stara sługa nie bardzo roztropna, a to mój majątek cały...
— Masz pani słuszność — rzekł dr. Hollender — u mnie przynajmniej jest kasa zamczysta... i zawsze któś zostaje w domu na straży.
— Proszę pana — dodała Rolina — o moim depozycie, niech nikt nie wie.
Doktór piszący kwit uśmiechnął się.