Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/352

Ta strona została uwierzytelniona.
6

W mieście kościołów wyszukać trudno, tak jak i duchownych nie widać. Świątynie najwspanialsze wyglądają na kamienice, a pastorowie w ulicy na komisantów z magazynu.
To co się tu liczy do arystokracyi nie ma wcale wydelikaconych rysów pańskich, ale żołnierską budowę i plecy. Nikt grzecznym nie jest, mówiliśmy już dlaczego, boć grzeczność jest pewnego rodzaju słabostką a po części tchórzostwem — a tu nikt się nie może bać ani nawet być posądzonym o to że się zlęknie. Wyzywająco, butnie, wojskowo posługuje ci kelner i buty przynosi Hausknecht. Dorożkarz mierzy cię chmurnem wejrzeniem i w rozmowę nie wdaje się żadną.
Jeżeli spotkasz uprzejmego człowieka, strzeż się, będzie to Bauernfänger, który ci się kłania aby cię spoił i odarł.
Smutkiem wieje i pustką po ulicach nowych i tych co się starszemi wydają bo są nędzniejsze. Jeżeli usłyszysz muzykę, marsza ci grają...
Wojna! wojna! Tak! Życie jest bojem. O temby złagodniały i pieszczony wiedeńczyk rad zapomnieć; on jeszcze wierzy w ideały, on marzy, radby pośmiać się i użyć chwili, a tu nie wolno ani minuty zmarnować.
Tam jest dawna wielkość z całym majesta-