Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/368

Ta strona została uwierzytelniona.
22

— Być może — odpowiedziała Rolina krzywiąc trochę usta — ale to jest strona o której my sądzić ani ocenić jej nie możemy...
Powtarzam panu, mnie tu... zimno...
Pan von Stilstein śmiał się.
— Pojmuję to wrażenie po Wiedniu — rzekł. — Jednakże dłużej tu mieszkając znajduje się towarzystwo, rozrywki, i jak w każdej stolicy, sferę w której cieplejszem odetchnąć można powietrzem.
— Kongres — przerwała Rolina — powinienby przynieść tu życie?
Kapitan lekko poruszył ramionami.
— Nie wiem — rzekł. — Wątpię aby to był kongres bawiący się i zabawny. My zupełnie inaczej pojmujemy jego zadanie... W Radziwiłowskim pałacu urządzą salę posiedzeń dla niego, ze wszelką możliwą oszczędnością, tak że podobno nawet na stole pożyczonym u handlującego meblami stolarza, będzie swe protokóły podpisywał, a chodził po wynajętych dywanach. Damy mu parę oficyalnych obiadów i odprawim go nie grając żadnych komedyj, nie wysilając się na popisy żadne, ani na przepych, ani na gust wykwintny, ani na marnotrawną gościnność. Jesteśmy ludzie pozytywni, a nasz żelazny kanclerz pije z naj-