Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/375

Ta strona została uwierzytelniona.
29

Pierwsze chwile spłynęły na natarczywych przymileniach, na pieszczotach, którym narzeczona bronić się musiała powagą i chłodem.
— Proszę cię — odezwała się po chwili — dosyć tego, mówmy poważnie. Wiele mamy ze sobą do mówienia. Co znaczy ta zmiana waszego nazwiska?
Don Esteban zmięszał się nieco, popatrzał na Rolinę.
— Któreż z nich jest prawdziwe? — dodała. — Hr. Stilstein który tu był, nie nazywa cię inaczej jak Mauriène.
— Bo to zarówno jest mojem nazwiskiem jak Corcero-Prolados — przerwał amerykanki. — Mam do niego prawo, używam go zwykle, a w Wiedniu potrzebowałem zwać się inaczej. Są to wymagania położenia, misyi mojej, których ja bliżej w tej chwili jeszcze wyjaśnić nie mogę.
— A które mnie wielką, niezmierną przykrość robią — dokończyła Rolina. — Nawykłam do rzeczy jasnych, ciemności mnie straszą.
Don Esteban zmięszany gryzł wargi niecierpliwie.
— Bądź spokojną — rzekł żywo — rozproszą się one wkrótce.