Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/377

Ta strona została uwierzytelniona.
31

olśniły, upoiły tak zachwyconą, iż mu pozwoliła gorący pocałunek złożyć na swych ustach.
Patrzała na ten strumień brylantów i szmaragdów, nacieszyć się nie mogąc niemi.
— Mój Boże? — zawołała nagle — ale gdzieżem ja go widziała? czy we śnie... Ja znam ten naszyjnik?
Twarz don Estebana okryła się ceglastym rumieńcem.
— Tak jest! ja ten naszyjnik widziałam w Wiedniu, u jubilera na Ringu!
— Nie ten — zawołał brutalsko amerykanin — nie ten, ale drugi zupełnie do tego podobny, bom ja z moich kamieni kazał go na wzór tamtego wykonać...
Chociaż Rolina nie znała się na wartości drogich kamieni, domyślała się jednak bardzo wysokiej ceny tego podarunku. Módz się w ten klejnot ustroić, pokazać w nim — pochwalić z tem bogactwem — uszczęśliwiało ją. Don Esteban urósł w jej oczach, wypiękniał niemal, stał się znośnym, miłym...
Razem z tem pierzchały obawy i wątpliwości, bo tylko milioner mógł składać takie dary...
Czule podziękowawszy Rolina chciała się oddalić ze swą zdobyczą, aby się nią choć przed