Lornetki jedna po drugiej zwracały się ku nowej gwieździe, dowiadywano się, szeptano, a naprzeciw loży tej siedzący stary jakiś jegomość, siwy, łysy, ale twarzy rumianej, której rysy dosyć charakterystyczne, zdawały się arystokratyczne zapowiadać pochodzenie — najuparciej i najpożądliwiej lornetował Rolinę.
Przybyły wkrótce do loży hrabia Stilstein, w tym ciekawym panu wskazał księcia *, o którym amerykanin wspominał, jako o dawnym znajomym.
— Książę* — mówił kapitan — pomimo wieku jest wielkim piękności czcicielem. Jedyna to namiętność która w starym dyplomacie dotąd nie wygasła. W zawodzie swym, książę * niema już nadziei zdobycia laurów nowych: czynna jego karyera dawno zamknięta. Jest raczej dla formy niż rzeczą samą na tem wysokiem stanowisku, którego tytuł nosi. Inni go zastępują w pracy — ale około pięknych kobiet nie przechodzi nigdy obojętnym i tu — zdaje mu się że jest jeszcze bardzo czynnym... Tempi passati!!
Z równą gorliwością starzec przypatrywał się i baletowi, chociaż od niego powracał często pułkownikównej i naostatek ona zwycięztwo odniosła. Lornetka nie schodziła już z jej loży.
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/385
Ta strona została uwierzytelniona.
39