Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/388

Ta strona została uwierzytelniona.
42

— Idę o zakład — rzekł — iż książę * szukać będzie z panią znajomości bliższej, a że p. de Mauriène jest mu dawno znanym podobno, nie zaręczam za to ażeby się w salonie villi Agnese zjawić nie chciał... Nie jest zabawnym staruszek, ale trochę dowcipu mu zostało, a galanteryi bardzo wiele...
Rolina zarumieniła się mimowolnie z radości, lecz uznała właściwem odpowiedzieć skromnie.
— O! wątpię bardzo! księciu nie będzie tu zbywało na salonach i miłem towarzystwie!
Właśnie w tej chwili, ten o którym była mowa, wygodnie rozpostarty w fotelu i więcej przypatrujący się teatrowi widzów niż scenie, podniósł się z widocznym wysiłkiem z siedzenia. Stojący za nim towarzysz podał mu pomocną rękę... Wyszli.
Część opery była jeszcze do przesłuchania. Niewiele ona obchodziła Rolinę, ale kapitan bawił ją swoją rozmową, zaznajamiał z tym światem, który loże zajmował, opowiadał o nim anegdotki, zlekka dotykał kroniki skandalicznej stolicy. I tak dotrwali aż do końcowego chóru.
Stilstein nie odszedł i miał sobie za obowiązek podać rękę do wyjścia.