— Na cześć pani, zrobimy więc wielką rewiję dyplomacyi — rozśmiał się książę. — Potrzeba tylko abyśmy wcześnie byli na przesmyku, i nikt się nam wymknąć nie mógł.
I więcej już o tem mowy nie było.
Stary dyplomata, miły był i wesół, dowcipkował i prawił komplementa. Przyjął z pięknych rączek filiżankę herbaty, nie ruszając się z kanapy, do której mu stoliczek przystawiono; na chwilę nie chciał stracić towarzystwa Roliny.
Jeżeli nie starą i zbabiałą twarzą swoją, to dowcipem, grzecznością w obejściu się, łatwością w rozmowie, mógł pozyskać sobie życzliwość kobiety, olśnionej jego tytułem i imieniem. Rolina pierwszy raz w życiu spotykała w nim tak wybitnie tonem wielkiego świata nacechowanego człowieka, i znajdowała wielką różnicę między nim a swem zwykłem towarzystwem. Z nim też czuła się w swoim żywiole, do którego była stworzoną.
Około godziny zabawiwszy w Villi Agnese, z westchnieniem spojrzał książę na zegarek.
— Niestety! — odezwał się — przy pani godziny tak lecą, a myśmy takimi niewolnikami! Miłoby mi było zasiedzieć się tu i o wszystkiem zapomnieć, ale koledzy czekają na mnie w Tabak-
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/402
Ta strona została uwierzytelniona.
56