Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/407

Ta strona została uwierzytelniona.
61

Powóz stał uparcie w miejscu. Konni konstablowie chcieli go zmusić do wjechania w podwórze, lub ustąpienia od bramy, ale stary książę szepnął coś towarzyszowi swemu, przy powozie stojącemu, a ten wytłumaczył policyi że książę * potrzebował tu postać chwilę...
Pierwszy powóz, który się około nich przesunął, z którego bardzo uprzejmy uśmiech i pozdrowienie spotkało starego księcia, wiózł zamyślonego mężczyznę, którego narodowości domyśleć się było trudno. Wpatrzywszy się dopiero lepiej, na mało charakterystycznej postaci można było dostrzedz to piękno, które, nawet na obcych, długie życie we Francyi wyciska.
Był to p. Waddington. Książę grzecznie mu się uśmiechnął.
— Widzisz pani — rzekł schylając się ku niej — jest to reprezentant Francyi, która niedawno jeszcze siebie i nas łudziła, że losy świata są w jej ręku.
Szczególna rzecz — dodał — katolicką Francyę przedstawia tu protestant i człowiek angielskiej krwi i nazwiska! Dziś francuzi grzeczni są i spokojni! Sam nie wiem czy milej się uśmiechają do Bismarka, czy do mnie; choć obu nas radziby sobie pozyskać.