Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/411

Ta strona została uwierzytelniona.
65

Sztab księcia — dodał — już także być musi w pałacu — ale wszystko to przy nim maleje i gaśnie. Pozwolisz pani, i mnie już czas jeśli nie do roboty, bo tej nie mam, wyręczają mnie, to do słuchania. Wiedzieć potrzeba wszystko, to atrybut dyplomacyi. Spodziewam się że konstablowie puszczą panią ze mną do ganku, bo pieszo bym się nie docisnął. Tam będę musiał miłą towarzyszkę pożegnać, aby siąść i nudzić się rozprawiając o rzeczach z góry przewidzianych, które trzeba witać jak niespodzianki.
Rolina z trwogą jakąś zasłoniła się szczelniej woalikiem; woźnica zawrócił ku bramie, zajechał pod ganek, a tu towarzysz księcia z miną dosyć posępną, bo mu się ta eksapada starego nie podobała, podał mu rękę i wysadził.
Kobiece towarzystwo księcia* u samych drzwi pałacu, nie jego jednego razić musiało. Sam książę wcale się niem nie czuł skompromitowanym.
Pożegnał Rolinę, a woźnica zawrócił natychmiast do Villa Agnese, bo go już naglono, aby innemu powozowi ustąpił.
Można sobie wyobrazić, jakie wrażenie na ciekawych widzach zrobił powóz książęcy z kobietą nieznaną. Długie jego zatrzymanie się u kraty, postać zakwefiona której znaczenia i imienia