jak tylko furtkę jego im uchylono — głośno rozprawiając i rozglądając się dokoła...
Młodsza z nich bardzo wystrojona, bez smaku, twarzyczkę miała jeszcze wcale ładną, ale z wyrazem trywialnym i cynicznym. Zblizka ta piękność przekwitła okazywała się straszliwie podrobioną, wymalowaną, uemaliowaną, wytworzoną kunsztownie. Nie można było ręczyć ani za autentyczczność zbyt regularnych brwi, ani za nadto świetne zęby. W czarnych oczach, pomimo otaczającego je, umiejętnie podmalowanego cienia, widać było znużenie, a u powiek ślady tego co francuzi zowią gęsiemi łapkami.
Idąca za nią towarzyszka, otyła, dziwacznie przystrojona, nie wiele lepiej wyglądała od wyfiokowanej na niedzielę kucharki...
Nie oznajmując się ani kto były, ani z czem przyjechały, dwie jejmoście wparły się do salonu gwałtem, otwierając szklanne drzwi jego z trzaskiem.
Młodsza z nich stanęła przed Roliną, wzięła się w boki dumnie i poczęła się jej przypatrywać, robiąc miny pogardliwe — Pułkownikówna tem obejściem się niezrozumiałem dla niej — osłupioną była.
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/426
Ta strona została uwierzytelniona.
80