Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/433

Ta strona została uwierzytelniona.
87

nie; a w obiecywaną świetną przyszłość wierzył mało.
Przy rozstaniu, błogosławiąc ją i życząc aby była ostrożną, de Bongi zażądał w końcu aby mu swój adres zostawiła, pisała do niego i zawiadamiała o swych losach.
Pułkownikówna przyjęła to wszystko wzruszona, roztargniona, rzuciła mu adres willi Agnese w Berlinie — i wkrótce zapomniała o tem zupełnie.
Nie było dotąd żadnej od niego wiadomości; myśląc o innych swych przyjaciołach, Rolina najmniej o nim pamiętała, bo ojcowskie to przywiązanie nic jej wielkiego nie obiecywało. Była pewna że i on, z oczów ją straciwszy, myśleć o niej nie będzie.
Dnia tego właśnie, gdy chodząc niespokojnie od okna do okna oczekiwała na amerykanina, list jej z poczty przyniesiono.
Spojrzała na podpis, był od starego poczciwego Bongi.
Pismo samo było czułem przypomnieniem się, troskliwem dopytywaniem o jej powodzenie i losy. List tajemniczemi jakiemiś obawami przepełniony, długi, niemal kondolencyjny, smutny, nie zawierał w sobie nic wyraźniejszego, coby go tłu-