niej starzy towarzysze pułkownika mieć musieli, opiekę, wszystkich w ogóle dobrego serca wiedeńczyków.
Sama ona wiedziała że tam by się czuła więcej w domu, u siebie, lecz duma nie pozwalała, po wyjeździe który tryumf zapowiadał, wracać zawiedzionej i opuszczonej, dopraszając się politowania.
Baron jako francuz nie cierpiał Berlina i wszystko w nim znajdował niemiłem, życie nieznośnem. Sam widok miasta, w którem począwszy od magdeburskiej bramy, paryskiego placu, zwycięzkiej kolumny i Alei Lipowej, wszystko przypominało przewagę pruską i tryumfy — był dla niego wstrętliwym.
Charakter miasta i ludności, otwarcie i z prosta żołnierski, karny, żadnym pokostem niepowleczony — wydał mu się po Paryżu barbarzyńskim...
Dla niego cywilizacyi znamieniem i cechą była ogłada — i dlatego każdy turek, daleko mniej wykształcony od szorstkiego prusaka, wydawał mu się więcej od niego ucywilizowanym, bo umiał i chciał sobie przyswoić tę formę zewnętrzną, która włoskim bulwarem pachniała.
— Nie myśl pani tylko zasiedzieć się w Ber-
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/449
Ta strona została uwierzytelniona.
103