Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.
41

Cóżby była powiedziała słysząc urywki rozmów, które po różnych kątkach sali prowadzono...
— Ale któż jest ta prześliczna czarnooka naiwna — pytał podżyły dyplomata jednego z tych ludzi należących do świata, których powołaniem jest wiedzieć wszystko, a przynajmniej umieć mówić o wszystkiem.
— Jestto perła, którą księżna podobno znalazła na... śmieciskach — odpowiadał wszystkowiedzący. — Ubogie, nieznane dziewczę, córka wysłużonego wojskowego. Ale ma być wychowana bardzo starannie i talent znakomity...
— Nadewszystko piękność znakomita! Czemużby nie próbowała szczęścia na scenie?
— A! córka pułkownika! Widzicie go! Tam w kątku, okryty krzyżami...
Z drugiej strony szeptano ciszej.
— Ale jej nigdy, nikt, nigdzie nie widział!
— A! przepraszam! W Stadt-Parku, na Praterze... wcale się nie kryje z sobą. Śmiała bardzo...
— Do jakiejże należy klasy?
— Córka pułkownika... Zdaje mi się że ma krzyż, który mu dał szlachectwo...