Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/451

Ta strona została uwierzytelniona.
105

fantazyę, później nietylko jej nie zapomniała, ale starała się wydoskonalić.
Lecz z kimże Pepi, tu w Berlinie mówić mogła po polsku? Jużci nie ze starym Schmidtem. Głos, który jej odpowiadał, stłumiony, uciszony, uczynił na Rolinie wrażenie znajomego jakiegoś... Pobiegła do okna i zobaczyła Stacha Bronisza, który z dawną swą znajomą — bo ją niegdyś nosił na rękach, rozmawiał sparty o drzewo...
Pepi zapraszała go widocznie, aby wszedł do willi, Stach się opierał... Rolina zobaczywszy go — zapomniała jak się z sobą rozstali — uradowała się tej twarzy najlepszego, najwierniejszego ze swych przyjaciół i wybiegła naprzeciw niego.
Powitali się znowu jak gdyby nigdy nic nie zaszło między niemi — pułkownikówna wyciągnęła mu rączki obie, uśmiechnęła się, oczy jej błysnęły radością. Stach zapałem, z jakim się rzucił na jej spotkanie, Pepi do śmiechu pobudził.
Szli razem do pokojów.
Rolina była tak przejęta nieszczęściem własnem, położeniem w jakiem się znajdowała, przyszłością, tak była roztargnioną witając Stadia, iż nie postrzegła nawet, że miał na sobie żałobę, polskim obyczajem, białemi obszewkami na sukni oderzającą.
Myślała w tej chwili o sobie i o tem jak się będzie mogła przyjacielem tym posłużyć.