Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/452

Ta strona została uwierzytelniona.
106

— Znasz-że ty historyę moją? poczęła do niego mówić szybko. — Pamiętasz tego milionowego amerykanina? Starał się o mnie, przyrzekłam mu rękę moją — cóż miałam czynić!! Czekał tylko na papiery i przybyliśmy tu do Berlina, aby pójść do ołtarza.
Tymczasem nieszczęsne te papiery nie nadeszły, a on sam (tu się zawahała) wplątał się w jakieś intrygi dyplomatyczne, które go do nagłego wyjazdu może na długo — zmusiły! Zostałam znowu sama, opuszczona, sama z Balbiną i Pepi. Nie wiem co z sobą zrobię!
— Właśnie ja — rzekł cicho i pokornie Stach — po części się tego domyślając, na pomoc przybyłem.
— Jakto! domyślając się? Zkądże domysł! Dowiedziałeś się chyba? od kogo? jakim sposobem?
Bronisz pomyślawszy trochę, powoli wycedził nieśmiało.
— Przyznam się pannie Rolinie, coś o tem przebąkiwano w Wiedniu, że ów Don Esteban wpadł w jakieś zagmatwane — niemiłe interesa — że miano go nawet poszukiwać... Zląkłem się, abyś nie padła ofiarą, nie została samą i przybiegłem... lękam się czy nie zapóżno?...