Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/454

Ta strona została uwierzytelniona.
108

Serce jej uderzyło mocniej.
Nie kochała Bronisza, bo nie mogła kochać nikogo, ale ze wszystkich jej czcicieli, on był najmilszym, on najpierwszym. Przypomniał jej ten czas rozbudzenia się z dzieciństwa — gdy jeszcze śniła o miłości.
Spotkały się ich spojrzenia. Pułkownikówna mówić nie śmiała, on był strwożony.
Nierychło odezwał się głosem cichym.
— Biedny ojciec mój kochał mnie więcej niż zasługiwałem... Miałem tego dowody że pragnął tylko szczęścia mojego. Na łożu śmierci, przeczuwając co się w sercu mojem działo — uwolnił od wszelkich zobowiązań, dał mi zupełną rozporządzania sobą swobodę.
Pułkownikówna zrozumiała to łatwo, czekała już tylko oświadczenia się i namyślała czy je ma przyjąć, jakie położyć warunki. Hrabia zwolna wziął ją za rękę.
— Tak — rzekł głosem wzruszonym — jestem wolny, przybywam!... (słów mu zabrakło) — Rolino — od ciebie teraz wszystko zależy.
Zmięszana, niepewna, pułkownikówna wyjąknęła nieśmiało.
— Ale ja, ja jestem słowem związana!