naprzykrzała mu się ciągle. Obchodził się z nią jakby jeszcze dzieckiem była.
Hrabia, zdając się zawsze jeszcze jakąś żywić nadzieję, chętnie przeciągał swój pobyt w Berlinie. Nie wspominał jej już o tem co go bolało, nie narzucał się, nie czynił wymówek. Pułkownikówna im dłużej z nim była, im posłuszniejszym go znajdowała, tem mniej możliwem widziała zawiązanie sobie losu z człowiekiem, który tak spokój lubił i ciszę...
Powierzchowność jego nawet obudzała w niej, pewną pogardę. Bronisz mężnie noszący swe zubożenie, zastosowywał się do położenia we wszystkiem. Ubiór jego, sposób życia, raziły ją zbytnią prostotą i pewnem zaniedbaniem.
Milczący był, nierozmówny, zbyt pokorny — wszystko to nie było do smaku Rolinie.
Co do wyboru wód, w prostocie ducha Bronisz życzył się radzić doktora — czem rozśmieszył Rolinę.
Dnia jednego kapitan Stilstein, który często pułkownikównę odwiedzał, zachwalił jej Wiesbaden. Sam on podobno zamierzał tam czas jakiś spędzić. Opisywał urocze okolice, wycieczki, teatr, wieczory i towarzystwo jakie tam napływało.... Rolina łatwo się namówić dała. Berlin
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/463
Ta strona została uwierzytelniona.
117