Pułkownik Maholich, który w tem towarzystwie książąt, hrabiów, baronów, ekscelencyj, ministrów byłych i ministrów przyszłości, czuł się bardzo maleńkim, nieustannie zmuszony kłaniać się, podawać rękę, odpowiadać na pytania — na pół był szczęśliwy, pół zafrasowany. Myślał już biedny, jakie to dalsze następstwa mogło pociągnąć za sobą, w jego skromnem mieszkaniu na trzeciem piętrze.
Od tego świata dla siebie niewiele się spodziewał, dla ukochanej swej Roliny obawiał się wszystkiego. Wprawdzie obawy te, dawniej daleko większe, ostatnie kilka lat życia znacznie rozproszyły; wierzył w córkę i był pewnym, że jej ambicya i rozum nigdy fałszywego kroku uczynić nie dozwolą; lękał się jednak... Ojcowskie serce o skarb swój drżało.
Córka nie słuchała go wcale, nie pytała nigdy o żadne pozwolenie: Balbiną, która ja wychowała, pomiatała nielitościwie, rządziła się sama i była panią swej woli. Wychodziła z domu często sama jedna, powracała czasem późno, bawiła na przechadzkach samotnych godzinami całemi, pozwalała się odprowadzać mężczyznom; przyjmowała bukiety, pisała i odbierała listy — a jednak ta nieograniczona swoboda nie okazywała się dla
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.
43