Rolina wszystko to widziała dobrze, choć nie zdawała się patrzeć na nich; i tak samo nie uszło jej bystrego wejrzenia, zajęcie innych gości, śledzących jej ruchy,
Stilstein tylko bawiący ją rozmową, po razy kilka jedno powtarzać musiał, tak była roztargnioną.
Uwagę jej zwracał głównie zbuntowany niewolnik Adam, żywo bardzo rozprawiający ze swym towarzyszem. Rada była odgadnąć ich rozmowę...
Malarz śmiał się i mówił tak głośno, znajdował się przy stole tak po burszowsku, iż zwrócił wreszcie na siebie oczy surowego Stilsteina. Włożył pince-nez, począł mu się przypatrywać, i rzekł z cicha do sąsiadki:
— A! a! mamy tu znakomitość przy stole. Widzi pani tego débraillé, który siedzi przy znajomym jej synu bankiera. Jestto, nie wiem, włoch czy wiedeńczyk, słynny europejski portrecista, goszczący u nas w Berlinie oddawna. Ogromne sumy każe sobie płacić za swe roboty.
Jest w modzie.
Wymienił nazwisko, w istocie głośne, ale Rolinie, mało się sztuką zajmującej, nieznane.
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/476
Ta strona została uwierzytelniona.
130