Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/477

Ta strona została uwierzytelniona.
131

— Oryginał, jak pani widzi — dodał kapipitan — popsuli go książęta i księżne, ale ze swym talentem chodzi teraz po świecie z taką dumą i śmiałością, jakby był równym tym których maluje tak pięknie.
Po pałacach krzywią się na niego, że bywa poufałym aż — do niegrzeczności, ale cóż? ma talent ogromny i poda do potomności tych którzy samiby się do niej nie dostali.
Stilstein spojrzał.
— Widzę że i na panią tak patrzy jakby ją miał odmalować! — dodał — jestem pewny prawie że się do niej zbliżyć zechce..
— Ani kazać się malować, ani nowych znajomości robić nie mam ochoty — odpowiedziała Rolina.
— Możesz pani dla niego uczynić wyjątek — rzekł kapitan. — Opowie pani swoją sławną bytność w Londynie...
Portrecista, nazwijmy go Alti’m, przy końcu obiadu kazał podać zamrożonego szampana, pił poił Morimera, śmiał się i głośno rozprawiał. Zapalono cygara, Rolina wstała od stołu.
Nie powracając do domu, pułkownikówna poszła schronić się w cieniu niedaleko Kurhausu, a że Stilsteina po drodze jakiś stary jenerał po-