Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/481

Ta strona została uwierzytelniona.
135

ście jest rzemieślnik, który na chleb pracować musi.
Proszę sobie wyobrazić co mnie za nieszczęście spotkało. Znana, przekwitła od dawna, niegdyś piękność, wieloletnia przyjaciółka starego bałamuta księcia*, kazała mi się malować. Ale to jest cała historya.
Ośmdziesięcioletni książę *, w czasie kongresu miał jakąś krótkotrwałą fantazyę. Podobała mu się piękna młoda twarzyczka... Dowiedziała się o tem przyjaciółka, zrobiła staremu awanturę, a podobno i swojej rywalce... Biedny książę na przebłaganie złośnicy, musiał dawno pożądany portret zamówić u mnie! A! ten portret — wołał Alti ręce składając. — Musiałem być archeologiem z gruzów odbudowującym świątynię z pod skorup bielidła i tynków dobywać szczątki dawnej piękności! Kapryśna ruina znajdowała na domiar, że ją czyniłem... starszą. Musiałem łajać... płakała... przepraszaliśmy się i odmalowałem coś takiego... na czem podpisać mi się było trudno...
Pułkownikówna słuchając historyi tej, przerażona, w płomieniach cała, drżała aby się nie domyślono, jak ona ją zblizka dotyczyła. Próbowała się uśmiechać, rada była zwrócić rozmowę.