ście jest rzemieślnik, który na chleb pracować musi.
Proszę sobie wyobrazić co mnie za nieszczęście spotkało. Znana, przekwitła od dawna, niegdyś piękność, wieloletnia przyjaciółka starego bałamuta księcia*, kazała mi się malować. Ale to jest cała historya.
Ośmdziesięcioletni książę *, w czasie kongresu miał jakąś krótkotrwałą fantazyę. Podobała mu się piękna młoda twarzyczka... Dowiedziała się o tem przyjaciółka, zrobiła staremu awanturę, a podobno i swojej rywalce... Biedny książę na przebłaganie złośnicy, musiał dawno pożądany portret zamówić u mnie! A! ten portret — wołał Alti ręce składając. — Musiałem być archeologiem z gruzów odbudowującym świątynię z pod skorup bielidła i tynków dobywać szczątki dawnej piękności! Kapryśna ruina znajdowała na domiar, że ją czyniłem... starszą. Musiałem łajać... płakała... przepraszaliśmy się i odmalowałem coś takiego... na czem podpisać mi się było trudno...
Pułkownikówna słuchając historyi tej, przerażona, w płomieniach cała, drżała aby się nie domyślono, jak ona ją zblizka dotyczyła. Próbowała się uśmiechać, rada była zwrócić rozmowę.
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/481
Ta strona została uwierzytelniona.
135