Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/484

Ta strona została uwierzytelniona.
138

cielem, niby go nie posądzając wcale o gorętsze uczucie; przywoływała go zdaleka, posługiwała się nim, zawiązywała długie rozmowy o poezyi i sztuce, chcąc się ich uczyć od niego. W istocie wcale nie uważała na to co mówił, szło jej tylko o to, aby wyemancypowany wrócił do kajdan zrzuconych.
Działo się tak że Morimer nawet ją nie posądzał o nic — była naturalną i unikała pospolitych zalotności manewrów.
To była zemsta jej. Uchodził, słała za nim strzałę Parta; nie mogła dopuścić, aby bezkarnie, szydząc z młodzieńczej miłości miał ją porzucić.
Daleko bystrzejszy, bo chłodniejszy Alti, patrząc na to z boku odgadywał tę grę i ruszał ramionami. Łatwo mu się było domyśleć że Morimer kochał się w niej dawniej, przyznał się też śmiejąc do tego, zobojętniałego udając.
— Jabym ci radził — mówił mu z trochą szyderstwa — abyś już do Włoch jechał i mnie zabrał z sobą. Najpiękniejszy bronzowy posążek caprejski, gdy się zbliżysz do niego, gdy w czarnych jego włosach poczujesz starą oliwę, a ze ślicznych usteczek jego posłyszysz niedorzeczność — gdy poznasz że to jest ładne ptaszę, nie