Oprócz tego Boehmowa dotknięta była sama tem, że przy baronowej schodziła do bardzo podrzędnej roli szafarki i gospodyni, nie potrzebowano jej wcale, często pozostawiano w domu.
Rolina powierzała jej pilnowanie swych skarbów i mieszkania, zabierała Pepi i po całych dniach się o starą nie troszczyła.
Zaczynały po dawnemu spoglądać na siebie chmurno, kwaśno, nieufnie. Pułkownikówna za najmniejszą rzecz czyniła jej ostre wymówki jak słudze, często w obecności córki, co upokarzało Boehmowę. Ta coraz też ostrzej odpowiadać zaczynała.
Niekiedy występowała w wymówkami i radami.
— Po co my tu siedzimy — mówiła — i dlaczego to targowisko sobie wybrałaś, nie rozumiem. Życie bardzo kosztowne, towarzystwo wyciągające na wydatki, tłum bałamutów płochych do koła, który kobiecie zawsze więcej szkodzi niż może być przydatnym. Wszystko to bez myśli, bez celu, tyle tylko, że się panna bawi i komplementami pasie...
Rolina obojętnie przeglądając się w lustrze, poruszała białemi ramionami.
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/499
Ta strona została uwierzytelniona.
153